środa, 11 lutego 2015

Rozdział 6

- A gdybyś dostała lepszą propozycję? - szeptał, a jego oddech odbijał się echem od mojej skóry.
- Jaką?
- Pójścia na nią ze mną...


Wpatrywałam się w niego szukając najmniejszego znaku sarkazmu, żartu bądź czystej drwiny ale jego ton głosu był jak najbardziej poważny. Nie wiem czy to dobry moment na podsumowanie tego tygodnia ale w tej chwili nie mam nic lepszego do roboty.
1) Poznałam chłopaka ze swoich koszmarów
2) Znalazłam azyl, który mnie przed nim chronił
3) Mój azyl przestał istnieć
4) Spędziłam noc w objęciach diabła
5) Przestałam się go bać, jednak tylko na chwilę
6) Spotkałam Calum'a, który wydaje się być aniołem
7) Zostałam zaproszona na prawdziwą randkę
8) I na randkę "zastępczą"
9) Chcę pójść na obie
Brunet dotknął mojej twarzy wierzchem dłoni, po czym powoli zaczął całować moją szyję tak, że po całym moim ciele rozniosły się dreszcze. Znów czułam się tak jak rano, Pozbawiona lęków i będąca w gotowości na dalsze jego wyczyny. I choć muszę przyznać, że ten chłopak jest okropnie zmienny.. chyba na prawdę go polubiłam. Może nie zwariowałam na jego punkcie, może nie zakochałam się po uszy, ale jestem pewna tego, że ten sam chłopak, który groził mi jeszcze wczoraj i ten przy, którym obudziłam się dziś rano jest dla mnie kimś więcej. Lecz na ile jestem wstanie sobie pozwolić? Na ile procent mu wierzę? I najlepsze pytanie. Na ile, to wszystko wokół okaże się prawdą?
Chwyciłam jego twarz w swoje dłonie, po czym zachłannie wpiłam się w  jego usta. Harry przycisnął mnie do siebie, chwytając mnie za kark. Kiedy odsunęłam się od niego na odległość mniej więcej trzech kartek papieru, muskając palcami jego włosy powiedziałam coś co do końca miało zmienić moje życie. 
- Dobrze. Ale jeśli zrobisz coś co mi się nie spodoba, jutro pójdę na drugą randkę z Calum'em.
- Jedna szansa, by cię przekonać? - zadrwił oblizując dolną wargę.
- Twoja jedyna szansa - wyszeptałam kładąc mu rękę na ramieniu - A teraz chcę wrócić i dokończyć lunch.
- Jak chcesz - zaśmiał się - ale idę tam z tobą.
- Harry.
- Stop - powiedział przytykając mi palec do ust - Już mówiłem, że będę bronił tego co jest moje.
- Nie jestem twoja.
- Jeszcze nie jesteś.

Tak jak myślałam, po tamtym zajściu w klasie zmieniło się dość sporo. Nie minęła nawet godzina, a zostałam ogłoszona dziewczyną Harry'ego Styles'a, chociaż nie była to prawda. Plotka za plotką i nim się obejrzałam znałam wszystkie swoje sekrety, które zostały wyssane z palca. O naszym rannym pocałunku mówiła cała szkoła, pomijając parę osób, które starały się to wyprzeć z pamięci. 
Siedziałam właśnie z Daniel na ławce przed klasą gdy nagle podeszła do nas dość mocno umalowana brunetka. Jej oczy były brązowe niczym świeżo zaparzona kawa i wyrażały tylko jedno... zniesmaczenie. 
- Hope, prawda?
- Tak - wychrypiałam patrząc przerażona na Dan, która nie wyglądała o wiele lepiej ode mnie.
- Jestem byłą dziewczyną Harry'ego i jeśli wydaje ci się, że tak po prostu możesz go sobie obwinąć wokół małego palca to się sporo mylisz. Mam zamiar sprawić, że do mnie wróci i jeśli po drodze napotkam ciebie, zgniotę cię jak robaka. Rozumiesz?
Nie wiedząc co mam zrobić zaczęłam się śmiać panicznie. Był to chichot przesiąknięty strachem ale ona chyba nie zdawała sobie z tego sprawy. Zza jej pleców ujrzałam czuprynę loków i nie wiem dlaczego odetchnęłam z ulgą. Już po chwili przy moim boku stał on... i wyglądał idealnie.
- Twoja była dziewczyna przyszła na pogawędkę - wymamrotałam czując jego rękę na moich plecach gdy usiadł koło mnie.
- Dziewczynę? - loczek uważnie skanował brunetkę, po czym wybuchł śmiechem.
Nie wiedząc o co chodzi zaczęłam chichotać razem z nim, po czym dołączyła się do nas również Dan.
- Fakt, że na jednej imprezie postawiłem ci drinka, a potem nadzwyczajnie w świecie tańczyłem z tobą, nie czyni nas pary - mówił przez śmiech - ubzdurałaś coś w sobie w tej twojej malutkiej główce, a teraz zjeżdżaj i nie wracaj. Bo jak cię zobaczę będziesz miała kłopoty.
Otworzyłam szeroko usta zdziwiona jego słowami. Czy on naprawdę byłby w stanie skrzywdzić tą dziewczynę? Raczej tak.
Calum-1
Harry-0
A gra się dopiero zaczyna... Brunetka odeszła od nas, a w jej oczach zaświeciły łzy. Było mi jej szkoda, pomimo tego, że zachowała się jak zwykła szmata. Widziałam jak patrzyła na Harry'ego i nagle zaczęłam się zastanawiać czy ja kiedykolwiek na kogoś tak spojrzę.
- Nie zawracaj sobie nią głowy, to wariatka - powiedział obejmując mnie ramieniem.
- Słyszałeś już plotki?
- Trudno było by ich nie usłyszeć. Najlepsza była ta, że jesteśmy parą od roku i przeniosłaś się tu specjalnie dla mnie.
- Wybacz ale nie zrobiła bym tego, a na pewno nie dla ciebie.
Dan wybuchła śmiechem i tylko wypatrywała reakcji Styles'a.
- Jeszcze zobaczymy skarbie - powiedział całując mnie w usta, po raz trzeci tego dnia, a mi nadal się to podobało - bądź gotowa o siódmej, mam zamiar cię do siebie "przekonać".
Powiedział robiąc w powietrzu cudzysłów. Już po chwili go nie było, zniknął mi z pola widzenia i po raz kolejny zostałam sam na sam z Daniel, która nadal chichotała pod nosem.
- Wyglądacie komicznie, on jest taki inny... myślisz, że się zmieni? - spytała wypatrując go w tłumie uczniów, którzy powoli kierowali się ku klasą.
- Nie - wyszeptałam podążając za jej wzrokiem, dostrzegłam go jak kłócił się z jednym z starszych chłopaków - Tacy jak on nigdy się nie zmieniają.
- Masz zamiar dać mu szansę? 
- Nie wiem Dan... nie wiem czy na nią zasługuje.
- Przez cały czas myślałam, że jest brutalem ale gdy go dzisiaj zobaczyłam z tobą... chyba pierwszy raz szczerze się uśmiechał i nie był taki..
- Przerażający? - dokończyłam za nią zdając sobie sprawę z tego, że może ma racje.
- Tak. Widzę jak na niego patrzysz i wydaje mi się, że on patrzy tak samo na ciebie ale nie jestem w stanie was do końca rozgryźć.
- Wczoraj go jeszcze nienawidziłaś - przypomniałam jej patrząc na nią spod byka.
Wiedziała, że mam racje. Wiedziała jaki jest niebezpieczny i wiedziała co robił w przeszłości. Wiedziała o wiele więcej na jego temat niż ja i pomimo to uwierzyła w jego zmianę? Jak to możliwe, że tak mądra dziewczyna nabrała się na jedną z jego gierek? Jak to możliwe, że ja też to zrobiłam...
- Wczoraj był inny...

Po szkole udało mi się złapać ostatni autobus dzięki czemu bez problemu dostałam się do domu, w którym już czekała moja rodzicielka i ciekawska Holly. Plotki roznoszą się szybciej niż myślałam.
Mama zadała tylko jedno pytanie, które miało związek z wczorajszym wieczorem. Pytała czy nie jestem na nią zła za tą niespodziankę. Nie byłam..
Natomiast moja własna siostra zasypywała mnie pytaniami już od godziny, a ja nadal nie wiedziałam jak mam na nie wszystkie odpowiedzieć.
- Czyli to wszystko to tylko plotki?! - wykrzyknęła w końcu zdenerwowana moimi wymijającymi odpowiedziami. 
- Nie do końca - westchnęłam - z tym pocałunkiem to akurat prawda.
- Ale nie jesteście razem?
- Nie. Nie musisz zadawać tego pytania po raz setny.
- Więc dlaczego na to pozwoliłaś?
- Nie wiem! Na prawdę nie wiem... może pod wpływem adrenaliny lub czegoś tam innego ale muszę przyznać, że było wspaniale.
- O mój boże! Ty sie rumienisz! Może zostanę rodziną z samym Harry'm Styles!
- Nie wybiegaj tak w przyszłość ponieważ pojawił się ktoś jeszcze.
- Lecisz na dwa fronty? - zapytała unosząc jedną brew.
- Calum Hood, mówi ci to coś?
- Zayn opowiadał o nim trochę, podobno zabrał Harry'emu kiedyś dziewczynę. Coś w tym stylu.
- Zaprosił mnie na randkę.
- Odmówiłaś prawda? - spytała patrząc na mnie zabijającym wzrokiem.
- Zgodziłam się.
- Przecież Harry go zabije!
- Nie zrobi tego.. ponieważ dzisiaj też idę na randkę. Właśnie z nim.
- I jeszcze nie zaczęłaś się szykować?
- Myślisz, że muszę się przebrać?
- No chyba nie masz zamiar pójść w tej bluzce! Ja ci tu za raz coś wyszuka, a ty idź się wykąp bo śmierdzisz.
- Serio? - spytałam wąchając t-shirt Harry'ego. Co ona gada pachnie ładnie... nim.
Przytaknęła głową. Ni chcąc się sprzeciwiać ruszyłam w kierunku łazienki, by po chwili znaleźć się pod gorącym strumieniem, który pieścił moje ciało. Oparłam czoło o kafelki chcąc zastanowić się nad tym wszystkim co wyprawiam. Bawię się w boga, chcąc zmienić kogoś, kto nie jest w stanie tego zrobić. Jestem królową.. rozkazuję swym poddanym, niczym lalkarz bawiący się swoimi marionetkami. Chowam się pod powłoką nie do przebicia. Chcę posiadać dwie osoby na raz choć wiem, że to nie możliwe. Chcę mieć pod ręką ogień Harry'ego i lód Calum'a. Ich spokój, złość, szczęście, chcę posiadać ich całych i  nie być własnością żadnego z nich. Lecz gdy całuję Harry'ego mój pogląd na tą sprawę się całkowicie zmienia. I gdy teraz jeszcze raz odtwarzam cały dzień w swojej pamięci... cholera... chciałabym być w jego posiadaniu.
Wyszłam spod prysznica i szybko wysuszyłam włosy. Spięłam je w luźnego koka stwierdzając, że zajmę się nimi za chwilę. Weszłam z powrotem do pokoju zauważając leżącą na łóżku pudrową sukienkę w kolorze różowych cukierków.
Nałożyłam ją na siebie dziękując bogu, że nie przytyłam, materiał idealnie opinał moje ciało. Uśmiechnęłam się widząc swoje odbicie w lustrze. Założyłam jeszcze białe szpilki dzięki czemu byłam choć trochę wyższa. Gdy już się na siebie napatrzyłam zdałam sobie sprawę, że mam tylko niecałą godzinę. Ponownie weszłam do łazienki chwytając do ręki lokówkę, którą zaczęłam kręcić włosy tak aby wyglądały jak najbardziej naturalnie. Pomalowałam rzęsy, a usta przejechałam błyszczykiem. Jeśli mu się nie spodoba to trudno... 
Powoli schodziłam po schodach by nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi mamy i Holly, które na pewno zaczęły by robić mi zdjęcia albo co gorsze piszczeć tak by zwrócić na siebie uwagę całej dzielnicy.  Narzuciłam na ramiona skórzaną kurtkę, która może nie do końca pasowała do mojej kreacji ale była moim talizmanem. Dzisiaj też miała przynieść mi szczęście.
Gdy stanęłam na ostatnim stopniu usłyszałam dźwięk dzwonka. Szybko wyrwałam do drzwi krzycząc tylko, że wychodzę, po czym otwierając drzwi wpadłam na loczka.
- Wyglądasz...
- Cii dokończymy początkowe komplementy gdy znajdziemy się w bezpiecznej odległości od mojego domu.
- Jak sobie życzysz.
Powiedział po czym chwytając mnie za rękę poprowadził nas w stronę auta, w którym dopiero odetchnęłam z ulgą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz