środa, 12 października 2016

Rozdział 9



- Ilu dziewczyną powiedziałeś, że jeśli ona będzie twoja, ty będziesz jej?
- Hope...
*
- Bądź mężczyzną Styles.. - wymamrotałam, a on podszedł do mnie i usiadł na skraju łóżka.
Milczał jakby starał sobie ułożyć odpowiednią odpowiedź w głowie ale żadna nie była dostateczna by mógł ją wymówić na głoś. Moje rozczarowanie jego osobą wciąż rosło i już nie wiedziałam czy podoba mi się on czy jego kłamstwa.
- Musisz wiedzieć, że cisza też jest odpowiedzią.
- Tylko jednej dziewczynie. 
- Calum powiedział coś innego - wyszeptałam czując jak palą mnie oczy, a serce podchodzi mi do gardła - Nie mogę być twoja wiedząc, że ty nigdy nie będziesz mój... to jest za trudne.
- Po co miałbym kłamać? Mogę opowiedzieć ci historię o nastolatku i dziewczynie, którą kochał nad wszystkich - przyglądałam mu się uważnie czekając aż zacznie kontynuować -  byli ze sobą ponad dwa lata. Przyjaźnili się jeszcze z jednym chłopakiem. Byli zawsze razem i to od najmłodszych lat. Ale pewnego dnia się pokłócili, a ona całkiem przypadkowo zapomniała powiedzieć mu, że wyprowadza się na drugi koniec świata. Powiedziała swojemu przyjacielowi, a on przekazał to temu zakochanemu idiocie. I wiesz co on zrobił?
Pokiwałam przecząco głową nie wiedząc co mam powiedzieć.
- Wsiadł w pierwszy samolot i pognał za nią, a gdy ją zobaczył ona powiedziała mu że to koniec. Tak po prostu. Odesłała go z kwitkiem z powrotem do domu. Od tamtego czasu nie mieli ze sobą kontaktu, a on boi się jak cholera każdej osoby, która jest dla niego ważna. Wszyscy ode mnie odeszli Hope. Twoje życie jest za trudne? Nawet nie wiem jak wyglądają moi rodzice. Moja dziewczyna zostawiła mnie bez większego powodu. Calum wiedział gdzie ona jest i nie odezwał się nawet jednym słowem dopóki nie zagroziłem, że zrobię mu krzywdę. Potem szło z górki.. stałem się taki jaki jestem teraz i uwierz, że sam czasami się tego boję ale  już nikt mnie nie rani.
Nie wiedziałam czy mogę się odezwać więc po prostu go przytuliłam. Nie odepchnął mnie, położył głowę na mojej klatce piersiowej dzięki czemu słyszałam jak drży mu oddech. Wplotłam palce w jego gęste loki i nuciłam piosenkę, którą zawsze śpiewał mi tata gdy byłam smutna. Co jeszcze miała zrobić? Mogłam tylko być przy nim bo przecież nie zmienię jego gównianego dzieciństwa, nie sprawię, że dziewczyna, którą kochał wróci do niego, nie potrafiłam mu pomóc ale wiedziałam, że mogę przy nim być. On nie kłamał...
Harry-2
Calum-1
I chyba na tym nasza gra się kończy. Nie mogłam już dłużej walczyć z własnymi uczuciami wiedząc, że są one na tyle stabilne, że nie zmienią się przez dłuższy okres czasu.
Pocałowałam go w czubek głowy i starałam się nie rozpłakać.
- Chciałabym iść spać.
- Pójdę do domu w takim razie...
- Nie - wyszeptałam - chcę byś został przy mnie. Połóż się obok mnie i spraw by koszmary znowu odeszły.

***
Obudziłam się sama. Szczerze liczyłam na obecność bruneta obok mnie ale wiedziałam, że nie mogę go trzymać na smyczy. Nie należy do osób, które pozwolą sobie na ograniczenia. Dobrze o tym wiedziałam. Zauważyłam, że na stole leży koszula Harry'ego oraz karteczka z napisem:
"Ty będziesz w niej wyglądać o niebo lepiej xx Harry"
Uśmiechnęłam się szeroko. Wzięłam ubrania na zmianę i powędrowałam w kierunku łazienki. Po szybkiej kąpieli zaczęłam myć zęby i rozczesywać włosy. Odkąd poznałam Harry'ego stałam się bardziej pewna siebie i było to po mnie widać. Z szarych i nijakich ubrań powoli przerzucałam się na takie, które przyciągały uwagę. Nasunęłam na nogi czarne rurki z wydartymi kolanami oraz czarne vansy. Zwykły czarny t-shirt pasował idealnie do koszuli bruneta. Może była mi trochę za duża ale czułam się w niej idealnie. Pachniała nim więc przez cały czas gdy miałam ją na sobie czułam się tak jakby on stał za mną. Ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam z pokoju. W kuchni siedziała Holly z mamą i szeptały coś do siebie, a gdy mnie zobaczyły od razu zamilkły.
- Jak się czujesz?
- Już lepiej. Co staracie się przede mną ukryć?
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi - wymamrotała Holly zaciskając pięści.
- Znam was. Co się dzieje?
- Nauczycielka dzwoniła i powiedziała nam co się stało. W szkole martwią się, że zadajesz się z Harrym Styles. Wiem, że to wnuk pani Meg, a ona jest wspaniałą osobą ale nauczyciele twierdzą, że masz wielkie możliwości. Na razie zajmujesz pierwsze miejsce na liście najlepszych uczniów, a on jest przy samym dole. Nie chcemy żeby miał na ciebie zły wpływ kochanie - przełknęła głośno ślinę - Może lepiej by było gdybyś się z nim nie spotykała. 
- Mamo... nie wiesz jaki jest. Zdaję obie sprawę z tego co o nim mówią ale on nie jest zły. Daj mu szansę, zobaczysz, że jeśli się stara to wszystko potrafi zrobić. Jeśli chodzi o oceny to spokojna głowa, radzę sobie w szkole i wiem, że mogę dodatkowo mu pomóc.
- Nauczyciele mówią..
- Nie obchodzi mnie co ci powiedzieli. On nie jest zły, może i jest trudny i czasami zachowuj się nie odpowiednio ale nigdy nie zrobiłby niczego co by mnie skrzywdziło. Rozumiesz?
- Znasz go za krótko żeby móc to wiedzieć.
- Spytaj się pani Meg, powie ci dokładnie to samo co ja. On jest dobry.
- Niech ci będzie. Porozmawiam z nią ale jeśli za miesiąc zobaczę, że przestajesz sobie radzić, a on wciąż będzie no.. sobą to będziesz miała zakaz spotykania się z nim.
- To niesprawiedliwe! - krzyknęłam - Gdyby tata żył wziąłby moją stronę, zawsze wierzył, że każdy jest dobry. Czemu ty nie potrafisz?
- Nie mów o tacie. To niesprawiedliwe.
- Po prostu nie lubisz słyszeć prawdy.
Zdenerwowana wyszłam z domu i przebiegłam przez ulicę. Wylądowałam pod drzwiami domu Harryego i zaczęłam dzwonić dzwonkiem. Po chwili otworzyła mi urocza staruszka i nie pytając nawet o co chodzi wpuściła mnie do środka. W salonie siedział brunet i jakiś ciemno włosy chłopak. Spojrzeli na mnie w tym samym momencie, Harry miał rozcięcie na górnej wardze, a mulat podbite oko.
- Hej - wymamrotałam przyglądając im się uważnie.
Brunet podszedł do mnie całując mnie w czoło na co Pani Meg westchnęła i pokręciła głową.
- Co ja z wami mam dzieciaki. Teraz jeśli się nie obrazisz Hope, chciałabym najpierw usłyszeć co mój wnuczek ma mi do powiedzenia.
- Babciu...
- Mów i to od razu. Denerwowanie staruszki powinno być uznawane za zbrodnię.
- Poszliśmy do szkoły odebrać moje papiery. Te, które chciałaś przechowywać w domu na wszelki wypadek. Pech tak chciał, że przed wejściem spotkaliśmy Caluma. Pamiętasz go? 
- Oczywiście. Z tym małym urwisem zawsze były same problemy. 
- Stał ze swoimi znajomymi i zaczął mówić o Hope.  Nie wytrzymałem. Powinienem się opanować, przepraszam.
- Ojj Heri. A Ty jak się czujesz Zayn?
- Dobrze, dziękuję. 
- To ja ci dziękuję za to, że broniłeś mojego wnuczka.
- Ktoś musi to robić. 
Wtuliłam się mocniej w bruneta i zaciągnęłam zapachem jego skóry. Objął mnie ramieniem i ucałował mój skroń. Tego mi brakowało. Szczypty ukojenia.
- Nie możesz się bić tylko dla tego, że ktoś o mnie wspomni.
- Gdybyś usłyszała co o tobie mówił.. Nikt nie ma prawa tak nawet o tobie pomyśleć.
- Potrafię sobie radzić z plotkami i krzywymi spojrzeniami Harry. Może nie wyglądam na silną ale na prawdę potrafię się o siebie zatroszczyć.
Brunet zdecydowanie pokręcił przecząco głową i usadowił mnie na kanapie. Spojrzałam zdziwiona w stronę pani Meg ale ona tylko uśmiechnęła się porozumiewawczo i gestem ręki wskazała by Zayn poszedł z nią do kuchni. Harry ukląkł przede mną chwytając moją twarz w dłonie.
- Może i byłaś w stanie radzić sobie przez ten cały czas ale już nie musisz. Zaopiekuje się tobą Hope.
- Nie skrzywdzisz mnie prawda?
- Nie - wyszeptał pocierając dłonią o mój policzek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz